Hejka!
Zapraszam Cię na świąteczny klimat.
Mamy drugą połowę listopada, grudzień tuż, tuż. Oficjalnie rozpoczynam sezon na świąteczne filmy. Dziś trzy propozycje, które udało mi się ostatnio obejrzeć.
Spotkajmy się w przyszłe święta/ Meet Me Next Christmas (2024)
Layla i spotkany przypadkowo na lotnisku podróżujący umawiają się, że spotkają się na świątecznym koncercie zespołu Pentatonix w przyszłym roku. Kobieta jest zdesperowana, by zdobyć bilet na to wydarzenie. Problem w tym, że wszystkie wejściówki zostały wyprzedane.
Do obejrzenia tego filmu skusił mnie... amerykański zespół muzyczny Pentatonix, który w nim występuje. Bardzo lubię jego piosenki i covery. Jestem ciekawa, czy na co dzień jego członkowie też zachowują się tak, jak w produkcji, czy to była wyłącznie rola (być może ich zachowanie zostało nieco podkręcone na potrzeby filmu?).
Spotkajmy się w przyszłe święta nie był jakiś niesamowity i innowacyjny pod względem fabuły (chociaż nie spotkałam się wcześniej z filmem, w którym główni bohaterowie zdaliby się na los i umówili na koncert w przyszłym roku), ale oglądało mi się go dosyć przyjemnie. Pojawiło się parę dziwnych, cringe'owych rzeczy, ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Film był oczywiście przerysowany, ale na odmóżdżenie w sam raz. Nie trzeba myśleć, tylko cieszyć oczy świątecznymi dekoracjami i klimatem.
Zakończenie było wzruszające, zaśpiewali piosenkę Please Santa Please, którą uwielbiam. Wcześniej pojawiło się też Hallelujah, które kojarzy mi się niezmiennie ze Shrekiem. Części utworów nie znałam, ale wszystkie były bardzo ładne. Pod względem modowym - czerwony garnutur Teddy'ego wymiatał (sukienka Layli zresztą też). Oboje w swoich strojach wyglądali świetnie!
Życzymy wesołych świąt/ A Merry Christmas Wish (2022)
Po śmierci wuja Randalla, Janie wraca do rodzinnego miateczka Woodland Falls, by objąć spadek. Musi zdecydować, co zrobi z farmą i czy zorganizuje po raz ostatni świąteczny jarmark.
Schemat, jak zwykle. Zmieniają się tylko okoliczności. Tu mieliśmy farmę i świąteczny festyn. Film był przyjemny, ale bez szału. Zakończenie, jak zawsze wzruszające.
Rozbawiła mnie główna bohaterka, która po śniegu chodziła w... szpilkach. No hit! Dobrze, że później przebrała buty na bardziej odpowiednie do zimowych warunków. Zadziwiający był też wiek bohaterów (teoretycznie byli w podobnym wieku). Wg informacji padających niejednokrotnie w filmie wynikałoby, że przynajmniej Janie ma 30 lat, a wyglądała na trochę starszą, nie wspominając o Dylanie. Mogli darować sobie, nie określać wieku i po kłopocie.
Co do świątecznego klimatu, to dekoracje samego jarmarku, jak i domu wujka Randalla robiły wrażenie. Z braku laku można obejrzeć.
Najlepsze święta w życiu/ Best. Christmas. Ever! (2023)
Charlotte wybiera się z rodziną na święta do siostry. Za sprawą syna, który zmienił współrzędne w GPSie, Sandersowie trafiają do posiadłości Jackie Jennings, koleżanki Charlotte ze studiów. Kobieta postanawia sprawdzić, czy wszystkie przechwałki, które dawna znajoma zamieszcza w świątecznym biuletynie są prawdziwe.
Nie miał najlepszych opinii, a okazał się bardzo fajnym, nieoklepanym filmem. W końcu! Jest to najlepszy z tych trzech, które obejrzałam w tym roku. Bardzo ciężko znaleźć świąteczną produkcję wymykającą się chociaż trochę schematowi. Zazdrosna koleżanka podejmująca się śledztwa i szukająca dowodów na to, że idealne życie jej przyjaciółki to fikcja, stanowi genialny motyw przewodni. To wymarzone życie był tak przerysowane, że aż śmieszne. Swoiste puszczenie oczka do widza.
Scena z Valentino i panią Sanders - przezabawna! Najlepsze święta w życiu mimo zabawnej konwencji niosą bardzo ważne przesłanie, by doceniać to, co się ma. Skupić się na swoich, nawet małych sukcesach, a nie tylko patrzeć, co inni mają lepszego. Aby nie porównywać się z innymi, tylko z samym sobą z przeszłości i doceniać postęp. To, że kogoś życie wydaje się idealne z zewnątrz, wcale nie znaczy, że takie jest pod każdym względem. Widzimy tylko fasadę, nie wiemy, ile kogoś kosztowało, by takie życie mieć lub jakich trudności/ przykrości doświadczył w międzyczasie. Pojawił się też wątek przyjaźni i siły przebaczenia, a także zachęta, by naprawiać to, co się zepsuło, nie tylko jeśli chodzi o przedmioty materialne, ale przede wszystkim o relacje. Zwrócono też uwagę na znaczenie pozytywnego nastawienia.
Na koniec wspomnę, że druga główna bohaterka, Jackie Jennings, bardzo ładnie śpiewała. A Jason Biggs bardzo przypomina mi Adama Sandlera i poczatkowo myślałam, że on gra w tej produkcji. Film zdecydowanie polecam obejrzeć!
***
Jakie świąteczne filmy warto obejrzeć?
Znasz którąś ze wspomnianych przeze mnie produkcji?
Ooo już świąteczny klimat, ja chyba nie oglądąłam jeszcze tych produkcji :D
OdpowiedzUsuń