13 czerwca 2024

Strefa Kinomaniaczki: przez ścianę, trauma sierocińca, koszykówka

Hejka!

Zapraszam Cię do filmowego świata.

 

 

W zeszłym miesiącu nie było Strefy Kinomaniaczki, ale w końcu znalazłam czas i wenę, by obejrzeć kilka produkcji. W czerwcowym wpisie znalazły się dwie tegoroczne propozycje oraz jedna nieco starsza. Zaczynajmy!

 

 

Między nami ściana/ Pared con pared (2024)

Między nami ściana/ Pared con pared (2024) plakat filmowy


Aspirująca pianistka Valentina, trenująca do nadchodzącego przesłuchania mającego zaważyć na jej karierze, wprowadza się do nowego mieszkania. Jej sąsiadem okazuje się David, wynalazca, który nie znosi hałasu. Sprawy nie ułatwia ściana oddzielająca ich lokale, przez którą wszystko słychać. Czy sąsiadom uda się dogadać?


Między nami ściana/ Pared con pared (2024)

 

Tacy sami a ściana między nami...

 

Film będący remakiem francuskiej Randki w ciemno (2015) poleciła mi przyjaciółka. Początek nieco naiwny. Obawiałam się, że jednak produkcja mi się nie spodoba. Na szczęście im dalej, tym było lepiej. Fabuła coraz bardziej się rozkręcała. Myślałam, że na pomysł rozmawiania przez ścianę wpadnie David, a tu jednak taka niespodzianka.  

Sama koncepcja bardzo ciekawa i wcale nie taka głupia. Dzięki temu mogli poznać się tak naprawdę (w sensie swoje wnętrze), bez presji i jakichś oczekiwań. Fajnie było patrzeć, jak ich więź się pogłębia. 

Podobały mi się kadry z lotu ptaka, mega fajnie to wyglądało. Scena z gotowaniem i kolacją przez ścianę były genialne, he, he. Moją uwagę zwróciły też stylizacje Valentiny, bardzo ładne, pasowały do niej. Tworzyły z nią spójną całość. W rolę aspirującej pianistki wcieliła się Aitana, hiszpańska piosenkarka. Utwór Cuando sera w jej wykonaniu jest przepiękny. 

Co ciekawe, w Między nami ściana wystąpił Polak, Adam Jezierski, który zagrał Nacho, najlepszego przyjaciela głównego bohatera. 

Zakończenie bardzo fajne, o symbolicznej wymowie. Natomiast na koniec wszystko tak jakoś szybko się potoczyło. Ale jestem zadowolona, film bardzo mi się podobał. Polecam!


 

 

Rzeźbiarz łez/ Fabbricante di lacrime (2024)

Rzeźbiarz łez/ Fabbricante di lacrime (2024) plakat filmowy

Po trudnych latach spędzonych w sierocińcu Nica ma szansę na adopcję. Przyszli rodzice oprócz niej, postanawiają wziąć pod swój dach także tajemniczego Rigela, za którym dziewczyna nie przepada. Czy uda im się znaleźć wspólny język?


Rzeźbiarz łez/ Fabbricante di lacrime (2024)

 

Kolejny film z polecenia. Został on oparty na powieści Erin Doom, pt. Fabbricante di lacrime. Zaczął się od razu z grubej rury - wypadkiem. Niech będzie. Czy Rzeźbiarz łez mi się podobał? Hmm... niektóre sceny były trochę creepy, nie wiedziałam, co o nich myśleć. 

Relacja Nici i Rigela przewidywalna, ale mimo wszystko intrygująca. Fajny był ten mroczny klimat. To, co się działo w sierocińcu woła o pomstę do nieba. Szkoda, że nie wyjaśnili, co kierowało Margaret i czemu Riegel był dla niej taki ważny. Scena w sądzie - dziwne było to, że główna bohaterka wygłosiła przemowę bardziej emocjonalną, niewiele wnoszącą do sprawy pod względem faktów, a tu niby wielka wygrana. Znaczy super, że się udało, ale w realnym świecie by to nawet w 1% nie przeszło. 

Zszokowała mnie za to ostatnia scena. Tego to się nie spodziewałam! No chyba, że to miało być kilka lat później (przeskok czasowy), jednak2 nie zostało to powiedziane, a bohaterowie wyglądali dokładnie tak samo. 

Zapomniałabym, duży plus, że nie zrobili z tego filmu kolejnej Szkoły dla elity. Sceny intymne zostały pokazane w miarę ze smakiem. Natomiast trochę szkoda, że nie pokazano ich więzi emocjonalnej, a skupiono uwagę głównie na fizyczności. No, chyba żeby wziąć pod uwagę współne doświadczenie bycia w sierocińcu. 

Podsumowując, film mi się podobał - były ciężkie wydarzenia z przeszłości, wątek romantyczny. Jeśli lubisz takie klimaty, to warto obejrzeć.

 

 

Trener/ Coach Carter (2005)

Trener/ Coach Carter (2005) plakat filmowy

 

Ken Carter przyjmuje posadę trenera koszykówki w swojej dawnej szkole w Richmond. Stosując nieco kontrowersyjne metody, stara się zaprowadzić dyscyplinę w zespole, a także zadbać o edukację swoich podopiecznych. Nie wszystkim się to jednak podoba...

 

Trener/ Coach Carter (2005)


Miałam go w planach od dłuższego czasu i w końcu udało mi się obejrzeć Trenera. Film długi, trwa nieco ponad 2 godziny, ale nie czuć tego. Zdecydowanie warto poświęcić ten czas. 

Metody trenera Cartera faktycznie może część nieco nietypowa, ale bardzo skuteczna. Widać, że zależało mu nie tylko na sporcie, ale i na uczniach. Chciał, żeby mieli dobrą przyszłość. Podobało mi się jego holistyczne podejście. Nie tylko trenowanie ciała, ale i mózgu. W końcu obie te rzeczy są ze sobą połączone i wzajemnie na siebie wpływają. 

Podziwiam jego konsekwencję w działaniach. Mimo nacisków z różnych stron pozostał wierny wyznawanym przez siebie wartościom. Potrzeba więcej takich osób, jak trener Carter. 

Moją uwagę zwrócił ciekawy sposób komunikacji trenera z zawodnikami podczas meczów. Używał on imion kobiet ze swojej rodziny. Prosto, szybko i konkretnie, przeciwnicy nie wiedzieli, o co chodzi.

Film zdecydowanie warto obejrzeć, by podpatrzyć sposoby trenera Cartera na zaprowadzenie dyscypliny. Fani filmów sportowych, zwłaszcza koszykówki też powinni być zadowoleni.

 

***

Znasz którąś z powyższych produkcji?

Jaki film/serial udało Ci się ostatnio obejrzeć?

4 komentarze:

  1. Wielokrotnie widziałam Trenera. Bardzo dobry film. W podobnej formule jest film Mcfarland z Kevinem Costnerem, który rónież Ci polecam 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli jesteś fanką tego filmu. Ma bardzo ważne i wartościowe przesłanie. ;) Nie słyszałam o filmie, o którym wspomniałaś. Dzięki za polecenie. :D

      Usuń
  2. Oglądałam rzeźbiarza łez, w sumie fajny nieco inny :D Ale czytając Twoją opinię złapałam się na tym, że wielu rzeczy już nie pamiętam z niego. A co do szkoły dla elity to w lipcu ostatnia część! W sumie się cieszę, bo oglądałam z sentymentu, a teraz już nie będę musiała haha A tak na poważnie zwiastun dzięki Nadi całkiem fajny, taki nostalgiczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że "Rzeźbiarz łez" też Ci się spodobał. :D Pisałam ją "na gorąco", stąd te szczegóły. Natomiast mimo iż fajna, jest to produkcja, o której po dłuższym czasie raczej się zapomni. O, nie wiedziałam! Dawno przestałam śledzić informacje na temat "Szkoły dla elity". Co za ulga, he, he! Nadia się pojawi? Fajnie. ;)

      Usuń