Hejka!
Zabieram Cię do świata polskiej muzyki. Zapraszam!
Dziś propozycja dla tych, którzy lubią zwiedzać i są fanami polskiej muzyki. Zabieram Cię bowiem do Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. Przy okazji relacji z Amfiteatru Tysiąclecia wspominałam, że chciałabym kiedyś odwiedzić to muzeum i zrealizowałam to marzenie podczas tegorocznych wakacyjnych wojaży.
Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu
Wspomniane muzeum mieści się na terenie Amfiteatru Tysiąclecia przy ulicy Piastowskiej 14 A w Opolu. Znajduje się w pobliżu Wieży Piastowskiej, stawu zamkowego z multimedialną fontanną. Jest to jedyna instytucja w Polsce, która za główny cel obrała sobie utworzenie centrum informacji na temat polskiej piosenki i ochronę jej dorobku.
Kiedy można zwiedzać Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu?
Muzeum można odwiedzać od wtorku do niedzieli w godzinach 10:00 - 18:00. Ostatnie wejście jest o 17:00. W poniedziałek instytucja pozostaje nieczynna.
Ile kosztują bilety do Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu? I Cennik 2024
Bilet normalny kosztuje 30 zł, natomiast ulgowy 23 zł. Są też dostępne bilety grupowe.
Wtorek jest dniem, kiedy muzeum można zwiedzić za darmo. Od 10:00 - 14:00 zwiedzanie jest dostępne dla grup zorganizowanych po wcześniejszej rezerwacji, natomiast w godzinach 14:00 - 18:00 odwiedzać muzeum mogą osoby indywidualne.
Jak wygląda zwiedzanie Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu? I Moje wrażenia
W bilety najlepiej zaopatrzyć się zaraz po otwarciu, bo rozchodzą się, jak ciepłe bułeczki. A właściwie słuchawki - ich liczba jest mocno ograniczona. Byłam przed 11, a udało mi się załapać na zwiedzanie o 15 (to była pierwsza dostępna godzina). Otrzymuje się kartonowe bilety, które stanowią fajną pamiątkę. Natomiast z pamiątek nic mnie nie zachwyciło. Były kubki, przypinki, długopisy, notesy itp.
Wtorek jest dniem darmowego zwiedzania i uważam, że jeśli tylko zgrywa się to z Twoimi planami, warto skorzystać z tej okazji. Odbywa się ono z audioprzewodnikiem, co było dla mnie zaskoczeniem, bo byłam nastawiona na całkowicie samodzielną eksplorację. Polega to na tym, że podchodzi się do poszczególnych obiektów, wpisuje odpowiedni numer i można odsłuchać nagrań (zwykle muzyka). Piosenki zmienia się na ekranach/tabletach za pomocą dotyku.
Do zwiedzania są udostępnione parter i piętro (czyli wszystko, także tym bardziej polecam się tam udać we wtorek). Na dole znajdują się tablety, ekrany, do których się podchodzi, kilka siedzeń, ale bardzo mało, a także neon, czy fortepian, na których tle można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcia. Można, a nawet trzeba otwierać szuflady, by zobaczyć ich zawartość. Tu możesz zapoznać się z historią festiwalu w Opolu. Wnętrze muzeum zostało urządzone bardzo nowocześnie.
Nie przepadam za zwiedzaniem z audioprzewodnikiem (wolę ludzkiego przewodnika). Słuchawki cisnęły mnie w uszy, przez co ciężej było mi czerpać radość z przebywania w tym miejscu. Poza tym byłam już nieco zmęczona, co pewnie też zrobiło swoje. Ekspozycja znajdująca się na parterze była dla mnie nudnawa. Nie da się tego wszystkiego odsłuchać podczas jednej wizyty.
Uwielbiam muzykę, słucham w większości zagranicznej, ale polskie przeboje też znam i lubię, ale jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia. Nudziłam się. Treści nagrań, piosenki się powtarzały. Na początku samo zaczęło się odtwarzać nagranie, które bardzo mi przeszkadzało skupić się na czytaniu informacji o eskponatach - gramofonach itp. Albo jedno, albo drugie. Nie jestem Napoleonem!
Przymierz stroje polskich artystów
Za to pierwsze piętro... tu się ożywiłam, gdyż było częściowo poświęcone... modzie, a to moje klimaty. Znajdowała się tam obrotowa szafa - przewijać stroje można było ręcznie, bądź automatycznie. W komodzie ukryte były różne części garderoby gwiazd.
Prawdziwym hitem było wirtualne lustro, które pozwalało przymierzyć stroje sceniczne polskich artystów! Skojarzyło mi się to trochę z wirtualną szafą Cher Horovitz z serialu Słodkie zmartwienia. Pomysł genialny, jednak wymaga dopracowania, gdyż stroje, mimo kamer, niezbyt dopasowywały się do sylwetki. Fajną opcją była możliwość zrobienia zdjęcia i przesłania go na naszą pocztę elektroniczną.
W dalszej części, za szklaną szybą, znajdowało się kilka strojów piosenkarek. Na górze można było wejść do ogromnych kul i posłuchać różnych filmików związanych z polską muzyką. Ja już byłam zbyt zmęczona na to.
Oprócz tego można było podziwiać mieszkanie Jerzego Wasowskiego (polski dziennikarz radiowy, reżyser i kompozytor). Fajnie to wyglądało. Nawet zrobić sobie zdjęcie z wybranym filtrem. Zdjęcia te były później wyświetlane na parterze. Tego się nie spodziewałam!
Poczuj się, jak piosenkarka
Natomiast kolejnym hitem było studio nagrań, a właściwie budki nagraniowe. Możliwość poczucia się, jak profesjonalna piosenkarka i nagranie wybranej piosenki. Wow! Mega przeżycie! Ciężko było zgrać głos z muzyką - rozjeżdżało się to. Trzeba było głośno śpiewać, żeby było cokolwiek słychać na nagraniu. Ileż było przy tym śmiechu. Pierwszy raz miałam z czymś takim do czynienia, więc musiałam do tego dojść metodą prób i błędów. Warto spróbować samemu. Tu również można było wysłać nagranie na swój e-mail.
W muzeum spędziłam nieco ponad 1,5 h.
Czy warto? Myślę, że jeśli jesteś wielbicielką polskiej muzyki, to zdecydowanie tak. Miłośniczki mody też znajdą coś dla siebie, no i możliwość nagrania piosenki - wow! Jedynie ten parter, jak dla mnie niezbyt porywający. Myślę, że warto odwiedzić Muzeum Polskiej Piosenki samemu i przekonać się, czy miejsce przypadnie Ci do gustu. Cieszę, że mogłam tam być.
***
Lubisz słuchać polskiej muzyki?
Słyszałaś o Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu?
Też wolałabym ludzkiego przewodnika i bez słuchawek, ale sama ta wycieczka wydaje mi się bardzo intrygująca. Kocham muzykę, więc pewnie byłaby to ciekawa przygoda :)
OdpowiedzUsuń