Hejka!
Zapraszam Cię na podsumowanie czerwca.
Mój ukochany czerwiec przeminął, ale pozostawił po sobie wiele przyjemnych wspomnień.
Ścieżka edukacyjna w Janikowie
Podczas 1km trasy pani przewodnik opowiadała ciekawostki dotyczące lasu, grzybów i zwierząt w nim żyjących. Lubię wycieczki, poznawanie nowych miejsc, ale ta ścieżka edukacyjna mnie nie porwała. Las, jak las. Bardziej ciekawiły mnie obiekty, przy których się nie zatrzymaliśmy - ambona, paśnik, podsyp, leśniczówka. Dowiedziałam się natomiast, jak pozdrawiają się leśnicy i myśliwi: Darzbór. Fajna sprawa, to coś jak mówienie sobie dzień dobry przez ludzi wędrujących po górach.
Potańcówka
Uwielbiam taniec i hiszpańskie klimaty, więc wybrałam się na potańcówkę w rytmach latino. Niestety rozczarowałam się. Oprócz latynoskich, puszczano też polskie piosenki, które z latynoskim klimatem nie miały nic wspólnego. Początek był całkiem fajny, każdy kto chciał mógł dołączyć i powtarzać ruchy prowadzącego. Później zaczęła się łapanka ludzi do konkursu, nie przepadam za czymś takim. Forma nie przypadła mi do gustu. Poza tym byłam już zmęczona po całym dniu, więc to też pewnie wpłynęło na mój odbiór wydarzenia.
Moje urodziny
Dzień moich 26 urodzin minął mi bardzo przyjemnie. Świętowałam w pracy, w domu. Bliscy pamiętali o mnie w tym ważnym dniu i złożyli życzenia. Mama zrobiła mi przepiękny tort w kształcie serca. Był taki, jak chciałam: bez glutenu, bez laktozy i z minimalną ilością cukru, także wersja zdrowotna. Pychotka!
Koncerty
W czerwcu byłam aż na 4 koncertach. Nie jestem jakąś mega imprezową osobą, ale była okazja, więc skorzystałam.
GrubSon
Nie będę ukrywać, że z piosenek GrubSona znałam jedynie kultowy utwór Na szczycie. Przed koncertem posłuchałam sobie jego piosenek, ale zapamiętałam tylko Naprawimy to. Mimo to na koncercie bawiłam się świetnie. Była mega fajna energia, GrubSon wraz z Jareckim, z którym występował, wchodzili w interakcje z publicznością, co mi się bardzo podobało. Oprócz śpiewania, potańczyłam trochę, poskakałam. Utwory, które śpiewali sprawiały, że głowa się sama ruszała, czuć było fajny beat. Nie zabrakło dobrego humoru, a to za sprawą przyśpiewki w stylu country, powtarzania zabawnych dźwięków itp.
Poznałam fajną piosenkę Podróż. Poszukałam jej później na YT, ale to nie to samo. Wersja koncertowa wygrywa! Najlepszy vibe był oczywiście podczas Na szczycie. Coś pięknego! Fajnym pomysłem było też to, że GrubSon stworzył składankę (medley) refrenów swoich starszych piosenek tak, żeby każdy, kto przyszedł na koncert był zadowolony. Myślę, że mu się to udało. Utwory te można znaleźć na YT- wkręciłam się i często ich słucham. Na uwagę zasługują też pomarańczowo-niebieskie stroje wykonawców. Wyglądały bardzo ciekawie. Jestem bardzo zadowolona z koncertu, wybrałabym się na niego jeszcze raz.
Przeboje Krzysztofa Krawczyka
Dużo piosenek znałam, artyści bardzo ładnie śpiewali. Było przyjemnie, ale bez szału.
Natalia Szroeder
Z utworów Natalii znam i lubię Lustra oraz Nie patrzę w dół w duecie z Liberem. Kojarzę też Zamienię Cię (w teledysku wystąpiła w towarzystwie Jana Klimenta, z którym tańczyła w Tańcu z gwiazdami). Niestety akurat tych piosenek nie zagrała na koncercie. Także nie znałam żadnego utworu i żaden też mnie jakoś szczególnie nie zachwycił, nie zapadł w pamięć. Wystąpienie Natalii było przyjemne, ale bez fajerwerków. Było ok, cieszę się, że mogłam być na jej koncercie, ale drugi raz bym się nie wybrała. Koncert GrubSona podobał mi się o wiele bardziej, była fajniejsza energia. Jest to o tyle dziwne, że częściej słucham popowych piosenek niż rapu. A tu takie zaskoczenie.
Dżem
Nie sądziłam, że będę kiedyś na koncercie legendarnego Dżemu. Panowie dali czadu! Grali przez bite 2 godziny. Większości piosenek nie znałam, ale pojawiło się kilka nieśmiertelnych utworów, jak Whisky, Wehikuł czasu, Czerwony jak cegła, Do kołyski. Koncert Dżemu wypadł bardzo fajnie, umieściłabym go na drugim miejscu, zaraz po GrubSonie. Na trzecim przeboje Krawczyka, a następnie Natalię Szroeder.
Cieszę się, że miałam okazję uczestniczyć we wszystkich tych koncertach. Jedne zrobiły na mnie większe wrażenie, inne mniejsze, ale każdy przyniósł jakieś wrażenia muzyczne i pozostawił wspomnienia.
Zwiedzanie wieży ratuszowej
Jak co roku nie mogłam sobie odpuścić i wybrałam się na zwiedzanie wieży ratuszowej. Jeśli się nie mylę, to już moja szósta wizyta w tym miejscu. Było bardzo miło i przyjemnie, na spokojnie, bez tłumów. Spędziłam na tarasie widokowym tyle czasu, ile chciałam.Było super!
Kino 9D
3 lata temu miałam okazję być w kinie 7D, tym razem liczba wymiarów wzrosła do 9. Repertuar też został rozszerzony. Wtedy wyświetlano tylko jeden film, teraz do wyboru było kilka opcji: rollercoaster wersja light i mocniejsza, horror, bajki dla dzieci, dżungla. Zastanawiałam się nad horrorem, ale pan z obsługi powiedział, że najwięcej efektów jest podczas jazdy kolejką. Także zdecydowałam się właśnie na tę opcję (mocniejszą oczywiście) i był to dobry wybór. Jak wszystko rośnie to i ceny biletów wtedy było to 15 zł, teraz - 20 zł, więc nie ma tragedii. Tym razem pan nie zamykał drzwi przed nosem, po zakupie biletów w formie paragonu, poszedł coś ustawić (pewnie wybierał film), rozdał okulary 3D i powiedział, żeby zająć miejsca w środkowym rzędzie. Poradził też, żeby przez cały seans trzymać się mocno barierki.
W filmie pojawiały się pająki, węże, czaszki, wagonik wypadał z torów itp., jednak nie przerażało mnie to, czułam bardziej ekscytację. Wiał mocny wiatr (fajnie, bo dzięki niemu nieco się ochłodziłam), czułam też krople wody na twarzy (i faktycznie okulary miałam mokre), fotele ruszały się na wszystkie strony (mam wrażenie, że bardziej niż kilka lat temu), ostro do przodu, do tyłu, na boki, także mega wrażenia. W pewnym momencie coś dotknęło mojej prawej dłoni, nie mam pojęcia co to było. Wiedziałam, że to nic groźnego, ale trochę mnie to wystraszyło, więc przełożyłam ją do lewej i tam ją zostawiłam. Tak na wszelki wypadek. Pojawiły się też efekty świetlne. Seans bardzo mi się podobał. Dowiedziałam się też, co wtedy smyrało moje koleżanki po nogach, he, he, ale nie zdradzę, żeby nie psuć wrażeń. Cieszę się, że wybrałam kolejkę a nie horror (bez efektów byłabym zawiedziona, a film pewnie zbyt straszny nie był).
Wystawa muzealna i ginące zawody
W zeszłym miesiącu odwiedziłam też lokalne muzeum, w którym pojawiły się nowe eksponaty oraz wioskę ginących zawodów (a właściwie jej niewielki fragment). Spoko, ale bez szału. Pewnie na miejscu wioska oferuje więcej atrakcji.
Lot balonem
Lot balonem na uwięzi to atrakcja, na którą niełatwo było się załapać. Musiałam swoje wystać w kolejce (nieco ponad 1,5 godziny), ale się opłacało. Nie wiem czemu, ale bardziej ekscytujący był dla mnie moment, gdy nadeszła moja kolej, zaraz miałam wsiadać do balonu niż sam moment wznoszenia się. A może to były tak silne emocje, że już mocniejsze być nie mogły? Tym, co mnie zaskoczyło był fakt, że kosz nie miał otwieranej bramki (co po czasie wydało mi się zrozumiałe), tylko trzeba było do niego wejść, a właściwie wspiąć korzystając z dwóch prostokątnych otworów w koszu, w które wsadzało się stopy. Myślałam, że będzie to dosyć trudne, ale poszło gładko.
Drugą rzeczą, której się nie spodziewałam to to, że w balonie było mega gorąco (pomijam już fakt, że wtedy był upał), a to wszystko przez spalany gaz. Serio, miałam wrażenie, jakby miało wypalić mi kark. Nie miałam gdzie się przesunąć, żeby tego nie odczuwać, ale była to niedogodność do wytrzymania. Nie wyobrażam sobie jednak lotów na dłuższe dystanse. Lot (a właściwie wzniesienie się na wysokość ok. 20-40 m) minął mi w ekspresowym tempie. Jestem szczęśliwa, że mogłam tego doświadczyć.
Świeczki DIY
Lubię uczyć się nowych rzeczy, a w czerwcu miałam okazję dowiedzieć się, jak przebiega proces powstawania świec parafinowych i wykonać dwie świece. Warsztaty były bardzo ciekawe i kreatywne. Świeczki zdobią komodę w moim pokoju.
Blog
Blogowanie w czerwcu szło mi dobrze. Opublikowałam tyle wpisów, ile chciałam i sobie zaplanowałam. Z odwiedzaniem innych blogów i komentowaniem postów było nieco gorzej. Blogger chyba nie lubi, gdy ktoś pisze za dużo komentarzy jednego dnia. Czyżby były jakieś limity komentarzy na godzinę, tak jak na IG? Bo zauważyłam, że piszę komentarze, niby się pojawiają, a później, gdy wracam sprawdzić, co dany twórca mi odpowiedział, jakimś magicznym cudem mojego komentarza nie ma. Co się z nimi dzieje, trafiają do SPAMu? Ktoś wie, o co chodzi?
Najchętniej komentowanymi wpisami na moim blogu były: Stylizacje dnia: mięta i fiolet, Jak nosić kolor musztardowy? oraz Podsumowanie maja. Jeden z obserwatorów postanowił mnie opuścić. Szkoda, ale mówi się trudno. Widocznie nie było nam po drodze. Cieszę się natomiast, że mam grono stałych Czytelników, którzy chętnie do mnie zaglądają. Dziękuję, że jesteście.
Co mi w duszy grało?
Michael Bubble - Sway
The Corrs - Breathless
Tove Lo - How long
Usłyszałam w radio i od razu mi się spodobał. Utwór należy do soundtracku serialu Euphoria z Zendayą w roli głównej. Uzależniający kawałek.
Avril Lavigne - Breakaway
Timmy Trumpet - Just In Case
Smolasty feat. Otsochodzi - Uzależniony
Dawid Kwiatkowski - Co z nami będzie
Otilia - Adelante (Y3MR$ Remix)
Karol Sevilla feat. Pipe Bueno - La canción más bonita
Valentina Zenere - Cero Coma
Mi czerwiec kojarzy się z deszczem- strasznie dużo padało.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak chyba wolałabym ten deszcz, niż te upały.
Bardzo lubię „Lustra” Natalii Szroeder, chyba moja ulubiona piosenka tej wokalistki.
Któż nie zna „Na szczycie” GruBsona ?;)
Ja ciągle na playliście na Spotify, mam „Uzależniony” Smolastego- bardzo lubię ten kawałek, kojarzy mi się pozytywnie :)
Pozdrawiam
A u mnie były upały. :D
UsuńTeż lubię tę piosenkę. Fajna nuta. ;)
Chyba nie ma takiej osoby, he, he. To ponadczasowy hit! :D
O, super! ;)
Dziękuję i też ślę pozdrowienia! ;)
Diese Kerze mit den Blumen gefällt mir sehr!
OdpowiedzUsuńIch bin glücklich. Danke schön. ;)
UsuńOh wow, sporo się działo u Ciebie, zazdroszczę tego lotu/wznoszenia się balonem, mimo wszystko to musiało być coś co warto przeżyć :D Dla mnie czerwiec to były moje urodziny, ostatnie egzaminy i kilka wyjazdów :)
OdpowiedzUsuńCzerwiec obfitował w mega ciekawe wydarzenia. Cieszę się, bo to mój ulubiony miesiąc i tak miło mi upłynął. ;) Zdecydowanie tak! Jeśli będziesz miała kiedyś okazję wznieść się/ polecieć balonem- idź śmiało. :D
UsuńWszystkiego najpiękniejszego z okazji urodzin, Amelko! <3
Moniczko witaj ❤️
OdpowiedzUsuńTwój czerwiec zadziwia mnie tym ile się w tym miesiącu u Ciebie działo. Tyle ciekawych wydarzeń, doświadczeń, tyle pięknych wspomnień :) Ja byłam kiedyś dawno temu na koncercie " Dżemu" :) Lubię taką muzykę :świeczki DIY świetne :) Też bym chciała umieć zrobić takie :)
Udanego i pięknego lipca życzę ❤️ Ciesz się latem póki jest ❤️
Hej, Iwetto! ;)
UsuńTeż nie mogę uwierzyć, że aż tyle wspaniałych rzeczy się wydarzyło. Bardzo miło wspominam mój ulubiony miesiąc. <3 Super! Słuchanie piosenek w radio, czy Internecie jest spoko, ale koncert to zupełnie inny wymiar. Te emocje, akustyka, aranżacje utworów. Nie da się tego niczym zastąpić. :D
Dziękuję. Wykonanie takiej świeczki wcale nie jest takie trudne, jak mogłoby się wydawać. Tylko trzeba trochę cierpliwości przy podgrzewaniu parafiny, potem trzeba ją trochę ostudzić i szybko zalewać formę, żeby nie stężała.
Dziękuję! Również życzę Ci wspaniałego lata! <3
No szalałaś z koncertami :D Jak pokazałaś na IG relację z Grubsona to dopiero przy na szczycie obczaiłam, że to on :D Jeśli chodzi o Natalię to mam wrażenie, że 'odcieła' się od starych piosenek - lustra, tej z Liberem.. Temu może ich nie było, z nowych lubię 'powinnam!?' - utożsamiam się z nią trochę. Znasz?
OdpowiedzUsuńMuzycznie znam 'Co z nami będzie' i baaardzo lubię! No i uzależniony - zdarzało mi się słuchać kiedyś.
Była okazja, to skorzystałam. :D He, he, a to historia. :D "Na szczycie" to jego najbardziej znana piosenka i chyba każdy ją kojarzy. ;) Możliwe, że tak jest. Wydaje mi się, że Natalia śpiewała tę piosenkę na koncercie. Przesłuchałam ją też na YT. Niesie ważny przekaz.
UsuńFajnie. ;)
Sporo się działo widzę :). Chciałabym kiedyś polecieć balonem :P
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby Ci się udało spełnić to marzenie. ;)
UsuńBardzo miłe wspomnienia miałaś, a lotu balonem i koncertu Dżemu zazdroszczę :) Tort przepiękny! Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci pięknie, Doroto! <3
Usuńwhat a nice cake!!!
OdpowiedzUsuńThank you. My Mom did this birthday cake. <3
Usuńtego lotu balonem mega Ci zazdroszczę! :D chciałabym tez przeżyć coś takiego :D świeczka tez wyszła świetnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;) Trzymam kciuki, żeby udało Ci się polecieć kiedyś balonem. ;) Super przeżycie. ;)
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie! :) Też lubię wycieczki, ale rzadko mam okazję być na takich z przewodnikiem. Też lubię potańcówki, dawno na żadnej nie byłam ale nie wiem, czy podeszłaby mi taka forma, chyba raczej nie :) Piękny torcik urodzinowy! Pychota! Wszystkiego najlepszego Kochana :) Mój maż ma urodziny 1 sierpnia, też będzie torcik... tylko cały czas myślę jaki zrobić i jak go zrobić, żeby nie zauważył i miał niespodziankę ^^ Jeszcze jest trochę czasu, coś wymyślę :) Bardzo lubię koncerty, ale w mojej okolicy nie ma ich za wiele. Często dowiaduję się o tym że były już po fakcie :D Ja byłam chyba tylko w kinie 7D. To chyba też była kolejka, ale w takim azjatyckim stylu. Pamiętam jak na ekranie pojawił się chiński smok a jakaś kobieta obok mnie mówi do koleżanki "ty patrz, jaki wąż". Niby nic, ale strasznie mnie to rozbawiło :D Lotu balonem zazdroszczę :) Chciałam lecieć w lutym, ale Rafał powiedział że za zimno xD Więc jak tylko następnym razem będę miała okazję na pewno się przelecę :D Śliczna świeczka!
Powiem Ci, że też zauważyłam, że piszę komentarz na jakimś blogu, publikuję go wszystko jest ok a jak wracam po czasie, komentarza nie ma. Coś jest nie tak albo faktycznie, nadszedł limit komentarzy na bloggerze.
Cudowny wpis Skarbie, bardzo inspirujący!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Cześć, Klaudio! ;)
UsuńDziękuję. Cieszę się, że moje podsumowanie Ci się spodobało. ;)
To była wycieczka z pracy, dlatego był przewodnik. Zwykle decyduję się zwiedzać samodzielnie. ;)
Dziękuję. <3 Tort był przepyszny. <3 Trzymam kciuki! Na pewno wymyślisz coś fajnego dla męża. ;)
Tak się fajnie złożyło, że koncerty były w moim mieście, więc chętnie skorzystałam z okazji. ;)
O, kolejka w azjatyckim stylu brzmi ciekawie. ;) He, he. :D Takie zwykłe pomyłki są zabawne.:D
Dziękuję. Trzymam kciuki za Twój lot balonem. ;)
Pocieszyłaś mnie trochę, że nie tylko u mnie występuje ten problem ze znikającymi komentarzami. To bardzo irytujące, bo człowiek poświęca czas na napisanie paru słów, a potem ich nie ma.
Dziękuję. Buziaki! ;*
Ach ach :) Przepiękny wiek, wszystkiego najlepszego ♥ Tydzień temu zauważyłam, że część komentarzy które otrzymuję na moim blogu, trafia do samu.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Magdaleno! <3
UsuńO, czyli i u Ciebie też jest ten problem. Mam nadzieję, że blogger szybko go naprawi, bo znikające komentarze są bardzo irytujące.